Sakramenty święte



 

Jak dobrze uczestniczyć

 

we Mszy św.

 

""Kościół otrzymał Eucharystię od Chrystusa, swojego Pana, nie jako jeden z wielu cennych darów, ale jako »dar największy«, ponieważ jest to dar z samego siebie, z własnej osoby w jej świętym człowieczeństwie, jak też dar Jego dzieła zbawienia" (Jan Paweł II:Ecclesia de Eucharistia, 11).

 

 

Słynny amerykański aktor i reżyser Mel Gibson w wieku 35 lat osiągnął szczyty swojej aktorskiej kariery. Zdobył Oscara, wielką sławę i był jednym z najlepiej zarabiających aktorów w Hollywood. Osiągnął tak wiele, ale utracił największy skarb - wiarę w Jezusa Chrystusa. Znalazł się wtedy - jak sam stwierdził - w koszmarnym stanie. Tak koszmarnym, że wydawało mu się, iż jedynym rozwiązaniem jest wyskoczyć przez okno i odebrać sobie życie. Przeżywając głęboką duchową udrękę, w której człowiekowi nie chce się już żyć, sięgnął po Ewangelię.

Zaczął ją czytać i rozważać tajemnicę męki i śmierci Chrystusa. Dokonał wtedy szokującego dla siebie odkrycia: Jezus jest żywą osobą i przez swoje święte rany, mękę, śmierć oraz zmartwychwstanie leczy wszystkie ludzkie zranienia, wyzwala z największych zniewoleń i grzechów. Po tym odkryciu Gibson z zapałem neofity zaczął żyć według zasad katolickiej wiary. Narzucił sobie dyscyplinę codziennej modlitwy, regularnej spowiedzi i uczestniczenia we Mszy św. każdego dnia. Przez film Pasja pragnął wstrząsnąć sumieniami chrześcijan, aby uświadomili oni sobie na nowo, jaka rzeczywistość uobecnia się podczas każdej Mszy św. - że właśnie wtedy uczestniczymy w najważniejszym dla człowieka wydarzeniu: zbawieniu przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

 

Dramatyczna, batalia z siłami zła

 

W czasie ziemskiego życia jesteśmy skazani na nieustanną walkę. To pełne napięcia zmaganie się dobra ze złem, wiary z niewiarą rozgrywa się w sercu każdego człowieka. Nie odniesiemy zwycięstwa, nie zdobędziemy nieba, jeżeli ulegniemy zniechęceniu i się poddamy. Czasami można mieć wrażenie, że zło dominuje w otaczającym nas świecie, jednak św. Jan w Apokalipsie przekazuje nam bardzo pocieszającą wiadomość: dzięki zjednoczeniu z Chrystusem na pewno odniesiemy zwycięstwo. W ostatniej księdze Pisma św. apostoł opisuje trwającą batalię dobra ze złem z perspektywy wieczności i dlatego przedstawia cały jej przebieg, z ofiarami i ostatecznym zwycięstwem. Jeżeli zaciekłość i siły nieprzyjaciela mogą przerażać swoim ogromem, to jednak aniołowie, którzy nas strzegą, i święci, którzy się za nami wstawiają, są liczniejsi, a ostatnie słowo należy do Boga. Cała księga Apokalipsy przedstawia zacięte, ale zwycięskie zmagania nieba z piekłem. Walka ta rozegrała się w męce, śmierci oraz zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa i odnawia się w tajemnicy Eucharystii, aby ludzie wszystkich pokoleń mogli w niej uczestniczyć i odnosić zwycięstwo w swoim życiu.

 

Rozsądny żołnierz

 

Rozsądny żołnierz nie pójdzie do bitwy bez przygotowania. Tak samo nie pokonamy demonów, jeśli nie będziemy przygotowani, jeżeli nasza wiara będzie słaba i nieugruntowana.

Duchowa walka trwa, a Jezus wzywa nas do zdecydowanego działania, do uporządkowania domu naszego serca, gdyż nieprzyjaciół znajdujemy we własnej duszy, a są nimi: egoizm, lenistwo, pycha, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, kłamstwo, chciwość, złość, pożądliwość, brak przebaczenia itd. Trzeba najpierw zidentyfikować swoje własne grzechy, złe pragnienia, nałogi i zacząć je wykorzeniać mocą Jezusa Chrystusa.

Sprawą pierwszorzędnej wagi jest troska o to, aby zawsze być w stanie łaski uświęcającej, z serca przebaczać wszystko wszystkim i nie pielęgnować w sobie do nikogo uraz i pretensji. Konieczne jest postanowienie, że po grzechu ciężkim będzie natychmiastowa spowiedź, bez odkładania jej na później. Regularna spowiedź, poprzedzona szczerze przeprowadzonym rachunkiem sumienia, stała formacja duchowa, pogłębianie wiary i życia modlitwy, praktykowanie elementarnych zasad pracy nad sobą oraz zdobywanie wiedzy religijnej - stanowi nieocenioną pomoc w przygotowaniu się do owocnego uczestniczenia we Mszy św.

 

Bezpośrednie przygotowanie

 

Na Mszę św. trzeba przychodzić odpowiednio wcześniej, tak aby można było się do niej przygotować przez modlitwę w skupieniu i ciszy. Matka Boża, poprzez mistyczkę Catalinę Rivas, apeluje do nas, aby nie przychodzić na ostatnią chwilę, ale na tyle wcześnie, żeby mieć czas na godne przygotowanie się na największy cud, jakim jest Msza św.: "Im lepiej jesteśmy do Mszy św. przygotowani, tym więcej łask przyjmiemy, kiedy będziemy w niej uczestniczyć. Łaski, które możemy otrzymać w czasie Mszy św., mają nieskończoną boską moc. Jedynym ograniczeniem jest nasza zdolność do ich przyjęcia. Łaska to czysta boska moc, która uzupełnia wszelkie braki i słabości naszej ludzkiej natury. Dzięki łasce Bożej jesteśmy w stanie czynić to, czego nigdy nie moglibyśmy uczynić własnymi siłami: kochać czystym sercem, przebaczać wszystko wszystkim, całkowicie oddawać swoje życie w służbie innym, nie przywiązywać się do niczego na ziemi, lecz ze wszystkich sił dążyć do nieba".

 

Znak krzyża

 

Od momentu przyjęcia chrztu św. nosimy w swoich sercach znak przynależności do nadprzyrodzonej rodziny. Tylko Pan Bóg ma w doskonałym stopniu wszystkie atrybuty rodziny: ojcostwo, synostwo i miłość. Bóg jest rodziną, a my do Niego należymy. Pierwsi chrześcijanie przypominali sobie o tej radosnej prawdzie przez znak krzyża świętego, który kreślili sobie na czole. My dzisiaj również, kreśląc znak krzyża świętego, znaczymy nasze ciało imieniem naszej Boskiej Rodziny: Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Naszą rodziną jest Bóg. Jego właściwym imieniem jest: Ojciec, Syn i Duch Święty. Jan Paweł II stwierdził, że Bóg w swojej najgłębszej tajemnicy nie jest samotnością, lecz rodziną, gdyż jest On w sobie samym ojcostwem, synostwem i miłością, która jest istotą rodziny.

Każde przeżegnanie się - a szczególnie to na początku Mszy św. - jest znakiem, przez który świadomie odnawiamy swoje przymierze z Bogiem zawarte na chrzcie św., wyrażamy swój ą przynależność do Boskiej Rodziny, wiarę w Trójcę Świętą oraz w zbawienie dokonane na krzyżu. Znak krzyża świętego wyraża również przyjęcie wszystkich prawd wiary wyznawanych w Credo, które w naszym imieniu wypowiedzieli rodzice na chrzcie św. W ten sposób na nowo potwierdzamy naszą decyzję wyrzeczenia się Szatana, jego pychy oraz wszystkich grzechów.

Czyniąc znak świętego krzyża, ponownie zobowiązujemy się do życia zgodnego z zasadami wiary chrześcijańskiej oraz przyrzekamy, że podczas Mszy św. zjednoczymy się z Chrystusem w Jego całkowitym oddaniu się Ojcu w męce i śmierci krzyżowej. Kreśląc znak krzyża świętego, należy także pamiętać o tym, co pisze św. Atanazy - że "przez znak krzyża cała magia jest zablokowana, wszystkie czary unieszkodliwione, a siły zła drżą ze strachu".

 

Akt pokuty i "Chwała na wysokości Bogu..."

 

Zanim rozpocznie się celebracja Eucharystii, trzeba wzbudzić w sobie żal za popełnione grzechy: "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości" (U 1,8-9).

Matka Boża kieruje do nas przez Catalinę Rivas następującą zachętę:"Z głębi serca proś Pana, aby przebaczył ci grzechy, którymi Go obraziłeś(łaś). W ten sposób będziesz mógł (mogła) godnie uczestniczyć w tym przywileju, jakim jest Msza św.".

W niedzielę i uroczystości po akcie pokuty odmawiamy hymn Chwała na wysokości Bogu... Jest to modlitwa radości i uwielbienia za ogromne zatroskanie Boga o każdego i każdą z nas. Oddajmy chwałę Bogu z taką radością, z jaką czynią to aniołowie w niebie (por. Ap 15, 3-4) i przy narodzeniu Jezusa (por. Łk 2, 14).

 

Liturgia słowa

 

"Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, cq się słyszy, jest słowo Chrystusa" (Rz 10, 17). Słowo Boże jest przygotowaniem do przyjęcia Jezusa w Komunii św. Orygenes i inni ojcowie Kościoła wzywali, by czcić Jezusa obecnego w słowie Bożym tak samo, jak Jego obecność w Eucharystii (por. Dei verbum, 21).

Abyśmy mogli owocnie uczestniczyć w liturgii słowa, Matka Boża za pośrednictwem mistyczki Cataliny Rivas zachęca nas do uważnego wsłuchiwania się w słowo Boże. ,B>Czytania mszalne, psalm, responsoria - to te fragmenty Pisma św., które Kościół przeznaczył dla uczestników Mszy św. na konkretny dzień. One mają do nich przemówić, dotknąć struny ich serc, obudzić ich sumienia. Przez słowo chce się do nich zwrócić Bóg. Tak je trzeba słuchać i tak się je powinno przyjmować, a potem należy zastosować je w życiu.

 

Ofiarowanie darów

 

Składając dary ofiarne, ofiarowujemy siebie oraz wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy. Wierzymy, że Bóg zabiera to, co jest czasowe, i przemienia w wieczne(por. Lumen gentium, 34).

Matka Boża, zwracając się do Cataliny, zachęca nas do tego, a równocześnie tłumaczy, że jeżeli z pełnym zaangażowaniem będziemy uczestniczyć we Mszy św., to wtedy nasz Anioł Stróż zaniesie nasze dary i prośby przed ołtarz Pana. Aby pobudzić nas do aktywnego uczestniczenia w Eucharystii, Matka Boża prosi wszystkich, by w tym momencie ofiarować także swoją rodzinę, bliskich, dobrodziejów i nieprzyjaciół oraz tych, którzy prosili nas o modlitwę.

 

Modlitwa eucharystyczna

 

Podczas modlitwy eucharystycznej, kiedy celebrans wypowiada słowa konsekracji, stajemy się uczestnikami najważniejszych wydarzeń w historii ludzkości: męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Jesteśmy na Kalwarii u stóp ukrzyżowanego Jezusa."To jest cud nad cudami" wyjaśnia Matka Boża mistyczce Catalinie. - "Pan nie jest skrępowany ani czasem, ani miejscem. W momencie konsekracji całe zgromadzenie jest zabierane do stóp Kalwarii podczas ukrzyżowania Jezusa. (...)

Podnieś swój wzrok i kontempluj Go. Wpatruj się w Niego i powtarzaj modlitwę z Fatimy: »Panie, wierzę, adoruję, ufam i kocham Cię. Proszę o przebaczenie dla tych, którzy nie wierzą, nie adorują, nie ufają i nie kochają Cię«. (...) Teraz powiedz Mu, jak bardzo Go kochasz, i składaj hołd Królowi królów".

Powinniśmy w duchu wpatrywać się w Jezusa konającego na krzyżu, albowiem On został przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy (por. Iz 53, 5). Umierając na krzyżu, Jezus składa doskonałą ofiarę, która gładzi grzechy wszystkich ludzi.

Jak Jezus Chrystus może składać ofiarę - przecież jest prawdziwym Bogiem, Drugą Osobą Trójcy Świętej? Komu Bóg może złożyć ofiarę? W Bogu, w niebie, miłość dająca życie trwa wiecznie. Bóg Ojciec ofiarowuje całego siebie: odwiecznie rodząc Syna, przekazuje Mu całą swoją boskość. Ojciec jest miłującym, który daje życie, a Syn jest Jego doskonałym odbiciem. A więc również Syn jest miłującym, który daje życie. Jest dawcą życia, które otrzymał od Ojca. Oddaje to życie Ojcu, jako doskonały wyraz dziękczynienia i modlitwy. Życie i miłość, które Syn otrzymuje od Ojca i Ojcu oddaje, jest Duchem Świętym. To właśnie dokonuje się podczas Mszy św., w której uobecnia się w czasie to, co Syn Boży czyni od wieczności: kocha Ojca tak, jak Ojciec kocha Syna, oddając Ojcu Dar Miłości (Ducha Świętego), który od Niego otrzymuje. To, co Syn Boży czyni od wieczności, czyni to teraz w swoim człowieczeństwie. On wcale się nie zmienił, stając się prawdziwym człowiekiem, gdyż Bóg jest niezmienny, wieczny, bez początku i końca. To, co ulega zmianie, to nie Bóg, lecz człowieczeństwo. Bóg przyjął nasze człowieczeństwo i dlatego każdy gest Jezusa, każda Jego myśl - od momentu wcielenia aż do śmierci krzyżowej - są wyrazem miłości Syna do Ojca.

To, kim jest w wieczności, Jezus wyraził w swoim człowieczeństwie, w którym skupił grzechy wszystkich ludzi i ofiarował je Ojcu w chwili ukrzyżowania. Cierpienia Chrystusa są cierpieniami Boskiej Osoby i dlatego docierają wszędzie tam, gdzie dotarta niszcząca moc zła. On, bezwzględnie niewinny i święty, cierpi i umiera za każdego człowieka, w pełnej solidarności z grzesznymi ludźmi.

W tym doświadczeniu niewyobrażalnego cierpienia Jezus stał się posłuszny miłości Ojca aż do śmierci (por. Flp 2, 8) i ofiarował się Ojcu w imieniu wszystkich grzeszników: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego" (Łk 23, 46). Cierpienie i śmierć są ostatecznym wyrazem całkowitego posłuszeństwa Syna wobec Ojca. To bezgraniczne posłuszeństwo i oddanie Syna Ojciec odwzajemnił swoim oddaniem - a był to dar nowego życia nieśmiertelnego w zmartwychwstaniu (por. Jan Paweł II: Redemptor hominis, 20).

Umierając, Jezus otrzymuje od Ojca dar zmartwychwstałego życia. Doskonała miłość i posłuszeństwo Jezusa w chwili śmierci, w największym cierpieniu, w doświadczeniu największego grzechu, oraz odpowiedź Boga Ojca w darze zmartwychwstania są szczytowym aktem zbawienia. Całkowicie niewinny i bezgrzeszny, przyjął z dziejów każdego człowieka grzech i śmierć, aby w zmartwychwstaniu uzyskać dla wszystkich ludzi dar niezniszczalnego życia i przebaczenie wszystkich grzechów. W śmierci i zmartwychwstaniu mocą miłości Ojca i Syna człowieczeństwo Jezusa zostało przebóstwione, zjednoczone z bóstwem.

Jest to dla nas, uczestniczących we Mszy św., niepowtarzalna szansa, aby w momencie konsekracji, klęcząc w pokorze, jednoczyć się z ofiarą Jezusa - bo tylko wtedy nasza ofiara stanie się doskonała, a zarazem będziemy mogli otrzymać przebóstwiający nas dar Ducha Świętego: udział w ostatecznym zwycięstwie Chrystusa.

 

Komunia Święta

 

Eucharystia przyjęta z czystym sercem przemienia nas i wprowadza w rzeczywistość nieba, gdyż dostępujemy udziału w życiu Trójcy Świętej i stajemy się członkami Bożej Rodziny. Pójście na Mszę św. jest wejściem do nieba, gdzie sam Bóg ociera wszelką łzę(por. Ap 21, 3-4).

Nic na niebie ani na ziemi nie może nam dać więcej od tego, co otrzymujemy we Mszy św., gdyż przyjmujemy życie i miłość samego Boga. To nie jest metafora, przedsmak czy symbol, lecz prawdziwa rzeczywistość. Powinniśmy więc uczestniczyć we Mszy św. z otwartymi oczami, uszami, umysłem oraz sercem i z wielką wdzięcznością przyjmować dar Komunii św. - zmartwychwstałego Jezusa - w Jego uwielbionym, przebóstwionym człowieczeństwie.

Z pokorą, ukorzeniem się przed wielkością Boga, wstępującego do ludzkiego serca, przyjmujemy Jezusa Eucharystycznego z całą gorliwością ducha, na jaką nas w tej chwili stać. W prostocie witajmy Go, cieszmy się Jego obecnością, łączmy się z Nim.

Dopiero w następnej kolejności mówmy Mu w szczerości o naszych potrzebach i trudnościach, aby ten "czas najdrogocenniejszy", jak go nazwała św. Faustyna, nie upływał tylko na wyliczeniach próśb i żalów.

Niektórzy ludzie przyjmują Pana Jezusa z przyzwyczajenia. Rutyna sprawia, że albo nie mają Mu nic do powiedzenia, albo odmawiają tylko formułki modlitewne, nie wkładając w nie serca.

Po przyjęciu Komunii św. potrzebne jest przynajmniej 5 minut bycia sam na sam z Jezusem, w ciszy własnego serca. W tej najintymniejszej jedności z Bogiem oddajmy Mu siebie na Jego wyłączną własność. Możemy użyć słów modlitwy: "Przyjmij, Panie, całą moją wolność; przyjmij pamięć, rozum i całą wolę. Cokolwiek mam, Tyś mi to dał. Wszystko to zwracam Tobie i całkowicie poddaję panowaniu Twojej woli. Daj mi tylko miłość ku Tobie i Twoją łaskę, a będę dość bogaty; niczego więcej nie pragnę". Ale powinno to płynąć z naszego przekonania i pragnienia.

Z jaką wiarą przyjmujemy Chrystusa w Komunii św., dar Bożego życia, Jego wszechmoc, która jest potężniejsza od największych światowych sił? Ogień może ogrzać lub spalić. To jest tylko bardzo daleki przykład na to, czym jest nadprzyrodzona moc Boga, który stworzył z niczego cały wszechświat. Z jak wielką więc odpowiedzialnością powinniśmy traktować ten dar z nieba, który otrzymujemy w każdej Komunii św.!

Po skończonej Mszy św. powinniśmy żyć, pracować i odpoczywać w jedności z Jezusem, tak jak to czyniła św. Faustyna: "Jezu, który przychodzisz do mnie w Komunii św. - Ty, który raczyłeś zamieszkać z Ojcem i Duchem Świętym w małym niebie serca mojego. Staram się przez dzień cały Ci towarzyszyć, nie pozostawiam Cię samego ani na chwilę; chociaż jestem w towarzystwie ludzi czy razem z wychowankami, serce moje jest zawsze złączone z Nim. Kiedy zasypiam, ofiaruję Mu każde uderzenie serca swego: kiedy się przebudzę - pogrążam się w Nim bez słowa mówienia. Kiedy się przebudzę, chwilę wielbię Trójcę Świętą i dziękuję, że raczyła mi darować jeszcze jeden dzień, że jeszcze raz się powtórzy we mnie tajemnica Wcielenia Syna Bożego, że jeszcze raz na oczach moich powtórzy się bolesna męka Jego - wtenczas staram się ułatwić Jezusowi, aby przeszedł przeze mnie do dusz innych. Z Jezusem idę wszędzie, obecność Jego towarzyszy mi wszędzie" (Dz. 486).

 

 ks. Mieczysław Piotrowski Tchr